Zbrodnia na małym ekranie. Poznaj ponadczasowe seriale kryminalne
Kochamy zło w czystej postaci, zwłaszcza gdy siedzimy w bezpiecznym domowym zaciszu. Lubimy odkryć, kto popełnił zbrodnię. Czujemy spokój, gdy sprawiedliwości staje się zadość. Dlatego kochamy sensację pod każdą postacią – opowieści, książki, filmu czy serialu.
Morderców i morderczynie znajdziemy w mitologiach całego świata, pojawiają się też w "Baśniach tysiąca i jednej nocy". Za pierwszy kryminał książkowy uznaje się nowelę Edgara Allana Poego "Zabójstwo przy Rue Morgue" z 1841 r. 47 lat później, w 1888 r., szkocki pisarz Arthur Conan Doyle pokazał światu pierwszego pełnokrwistego detektywa Sherlocka Holmesa (nowela "Studium w szkarłacie"). Trzynaście lat później widzowie mieli okazję zobaczyć pierwszy kryminał filmowy. To "Historia pewnej zbrodni". W 1901 r. Ferdinand Zecca nakręcił film edukacyjny, który szczegółowo przedstawił zabójstwo na tle rabunkowym, pojmanie sprawcy i wymierzenie mu kary śmierci. Dla ludzi dopiero przyzwyczajających się do ruchomych obrazków to mogło być prawdziwe przeżycie.
Detektywie, zostań na dłużej
Pierwsze seriale telewizyjne pokazały, że widownia – zwłaszcza damska – szybko przywiązuje się do bohaterów i z uwagą śledzi ich losy. Mydlane opery z dramami skupiały uwagę gospodyń domowych. Wkrótce po obyczajówkach przyszła pora, by na cotygodniowe odcinki podzielić inne opowieści, w tym kryminały. W krótkim czasie seriale sensacyjne zawojowały świat i nadal trzymają poziom.
Najlepsze, najciekawsze były oczywiście te, które powstały na Zachodzie: brytyjskie czy amerykańskie. O określonych porach w latach 70. i 80. przed telewizorami siadała cała dorosła widownia (także w Polsce!). Seriale pozwalały poczuć dreszczyk emocji, zmusić szare komórki do myślenia. Były też oknem na świat, można było podejrzeć, jak żyje się w lepszej jego części. Fabuły seriali (najczęściej jedna zagadka na jeden odcinek) były inteligentne i nieoczywiste, więc przyciągały widzów jak magnes. Główni bohaterowie – wyraziści, niepowtarzalni i bardzo charakterystyczni. Wielu z nich trafiło na karty historii telewizji i nadal wspomina się ich z rozrzewnieniem.
Najsłynniejsi obrońcy sprawiedliwości
Kim były te gwiazdy, które nie zgasły chwilę po zakończeniu emisji ostatniego odcinka? Detektywami, komisarzami, policjantami i prokuratorami. Zdarzali się też samozwańczy bohaterowie, którzy wymierzali sprawiedliwość łajdakom i zbrodniarzom.
Wymieniać można by długo. Niechlujny i niewysoki, w pomiętym prochowcu i z cygarem w ustach, brunet spowiadający się grubemu i wiecznie skrzywionemu prokuratorowi z małym pieskiem, łysy i elegancki porucznik tropiący przestępców na ulicach Nowego Jorku. Były duety policjantów czy detektywów, jak dwaj mężczyźni: jeden z wystylizowaną fryzurą, kochający jasne marynarki razem z czarnoskórym partnerem wprowadzali sprawiedliwość w Miami. Zdarzały się też większe grupy. Trzy sprawne, piękne i sprytne damy nazywano aniołkami. Był też złodziejaszek, który działał jak Robin Hood, dlatego nazywano go Świętym.
Dużo emocji dawały pary mieszane. Publiczność śledziła nie tylko przebieg śledztwa, ale i relacje między nimi. Odpowiedź na pytanie, czy bohaterowie staną się parą także prywatnie, była równie ważna, co pozytywne zakończenie śledztwa.
Współcześnie, by wprowadzić więcej wątków osobistych, opowieści filmowe dotyczą całych oddziałów policyjnych w różnych miastach. Łączy się też śledztwa z pracą prawników i rozprawami sądowymi. Detektywami zostają nawet księża, a stawianie diagnozy w serialach medycznych (zwłaszcza jednym, o uzależnionym i antypatycznym geniuszu), przypomina prawdziwe śledztwo.
Gdy postać staje się ważniejsza od aktora
Dla jednych aktorów kryminały były trampoliną do wielkich karier, inni zrośli się ze swoimi bohaterami na zawsze. Tak było w przypadku odtwórcy głównej roli w serialu "Kojak". Telly (a właściwie Arystotelis) Savalas, choć był także częstym członkiem obsady filmów wojennych, na zawsze został porucznikiem z Nowego Jorku. Może to za sprawą wyjątkowej stylizacji. Savalas był pierwszym aktorem, który celowo golił sobie włosy na głowie. Łysy, elegancko ubrany, szarmancki w stosunku do pań. Do tego przebiegły i inteligentny. Kojak rozwiązywał kryminalne zagadki z lizakiem w ustach. Takiej postaci nie sposób pomylić z nikim innym. Jedna z anegdot głosi, że fan z Afryki wysłał do Savalasa list, który zaadresował jedynie: Kojak, USA. List bez problemu dotarł do aktora.
Mimo upływu lat – 6 sezonów nakręcono w latach 1973-78 – serial nadal ma swoich wielbicieli, którzy twierdzą, że filmy wcale się nie zestarzały, a detektyw nadal zachwyca swoim wyglądem i stylem bycia. Jeśli urodziliście się długo po tym, jak świat opanował łyso-lizakowy szał, macie szansę sprawdzić, czy Savalas zawojuje i wasze serca.
W telewizji Stopklatka tej jesieni można obejrzeć wszystkie sezony opowiadające o śledztwach porucznika Kojaka w Nowym Jorku. Sprawdźcie sami, czy fani serialu mają rację. Czy rzeczywiście "Kojak" stanowi pierwowzór dla wielu motywów obecnych we współczesnych serialach kryminalnych ? Kolejne odcinki serialu można oglądać w Stopklatce codziennie od poniedziałku do piątku o godz. 16. oraz w soboty od 12.
Takie duety się pamięta
Policjanci i detektywi zwykle pracują parami. Im bardziej się nie znoszą i różnią, tym lepiej dla serialu. Ich wzajemne przekomarzania i cięte riposty pozwalają rozładować napięcie związane z sensacyjną zagadką czy zbrodnią. W historii serialowych kryminałów znajdziemy cały ciąg tytułów, w których to właśnie sam duet staje się dużo ważniejszy niż wątek kryminalny.
Różnica charakterów to nie jedyny powód, dla którego uwaga widzów skupia się na detektywach, a nie na sprawie kryminalnej. Tak dzieje się także w przypadku duetów międzygatunkowych. W historii seriali kryminalnych mamy solidną reprezentację pozycji, w których partnerem policjanta jest uroczy, wyjątkowo zdolny i czasami mądrzejszy od właściciela pies. Nawet w polskiej telewizji funkcjonowała taka para. Kto nie słyszał o psie Cywilu?
Laur pierwszeństwa przypada jednak królowi wszystkich psich detektywów. To oczywiście "Komisarz Rex", austriacki serial, który pokochały miliony widzów. Historia owczarka alzackiego i jego ludzkiego partnera w policji trafiła na małe ekrany w innych krajach. I także skradła serca widzów. Szefom programowym nie pozostało nic innego, jak dzięki austriackiej licencji nakręcić regionalną wersję Reksa. Na ten krok zdecydowali się m.in. Polacy. Nasz Rex nazywał się Alex.
"Komisarz Rex" to opowieść o psiej i ludzkiej przyjaźni. Pies zaskakuje swoimi umiejętnościami, jest dużo sprawniejszy od ludzi. Potrafi podpowiedzieć policjantowi, kto jest winien, by ten nie szukał sprawców po omacku. Ma sporo cech ludzkich. Potrafi być wygodnicki, złośliwy czy przebiegły. Zjada śniadania, droczy się ze swoim partnerem, ale na pierwszy rzut oka widać, że kocha go na zabój. Na ekranie skupia na sobie całą uwagę.
Austriacki pierwowzór pochodzi z lat 1994-2004. "Komisarza Reksa" można obejrzeć w Stopklatce. Kolejne odcinki emitowane są od poniedziałku do piątku o godz. 18.00 oraz w weekendy od 8:00.
Serwis daje też widzom szansę porównania oryginału z regionalną kopią. Do rywalizacji staje wersja kanadyjska. Rex i jego partner Hudson robią porządek w niewielkim miasteczku St. John’s. Kolejne sezony serialu "Hudson i Rex" powstają od 2019 r. i właśnie trwają zdjęcia do siódmej serii.
"Komisarz Rex" trafił już do historii kryminalnych seriali, a dostojnego pięknego owczarka nie da się łatwo zapomnieć. Kanadyjska wersja przez wielu uważana jest za nawet lepszą niż pierwowzór. Przekonajcie się sami. Wszystkie 6 sezonów serialu "Hudson i Reks" można oglądać w Stopklatce od poniedziałku do piątku o godz. 19, w soboty w godz. 10–12, a w niedziele w godz. 10–13.
Zdjęcie główne: "Kojak" © 1976 Universal City Studios, Inc. All Rights Reserved